Przyjęło się, że to o lekkiej atletyce mówi się Królowa Sportu. Nie można powiedzieć, że to określenie nie ma sensu, jednak w naszym regionie świata na to miano zasługuje tylko jedna dyscyplina. I nie jest nią żadna z dyscyplin lekkoatletycznych. Wszyscy to wiedzą, ale ogłośmy to oficjalnie. Proszę państwa, przed państwem Królowa Sportu – Piłka nożna!
Tajemnica napędzająca człowieka
Dlaczego właśnie ona? Ogólna trudność wyszkolenia, technika, wirtuozeria, widowiskowość? Tu można by się kłócić. Ponoszone ryzyko, a więc dreszczyk emocji z nim związany też nie jest na wysokim poziomie. Elitarność? Zdecydowanie nie, każdy może wyjść i kopać piłkę. To może właśnie tu jest przyczyna, że profesjonalna piłka nożna jest tak popularna? Och, nie… Mało to jest takich sportów dostępnych już na naszym podwórku? Nie, jest ich bardzo dużo, a ich ogólna popularność nijak ma się do popularności „nogi”.
Początki polskich klubów piłkarskich
Co więc o tym decyduje, czy ta tajemnica jest znana? Tak, jest znana i napędza wiele działań człowieka, tą tajemnicą są emocje. W wielu sportach zdobywa się dużą liczbę punktów, a co za tym idzie, kibic jest przygotowany na zwycięstwo lub porażkę swojego zespołu. Emocje rozkładają się w czasie. Jeśli się kumulują, to największe są wtedy, gdy ta kumulacja przytrafia się na koniec. Dotyczy to nie tylko sportów zespołowych, ale też przeróżnych biegów od startu do mety itd. Rozstrzygnięcie możemy mieć na długo przed końcem rywalizacji. Jeśli nawet emocje sięgają zenitu na końcu, to można je nazwać żartobliwie – krótki „ból” i po krzyku. Z naszą królową jest inaczej.
Emocje na szpilkach
Zawodnicy, trenerzy, kibice na stadionie i przed telewizorami… Wszyscy siedzą lub stoją jak na szpilkach, bo oto rozpoczął się mecz piłki nożnej. Często muszą tak wytrzymać pełne 90 minut, a nawet i dłużej, bo rozstrzygająca akcja lub ratunek może przyjść w każdym momencie. Przypadek, błąd, genialne zagranie… W zasadzie cokolwiek mieszczącego się w przepisach, a co gorsza także to, co się w nich nie mieści. Emocje, emocje, emocje… Nie tylko pozytywne, nawet nie chodzi o skrajności, ale np. o sytuacje, gdy kulturalny na co dzień człowiek puszcza taką wiązankę, że aż „miło”. Kiedyś ktoś, idąc pierwszy raz na mecz piłki nożnej, zastanawiał się jak to będzie, gdy padnie bramka, że to trzeba się poderwać, cieszyć… Po meczu już wiedział, że tu nic nie trzeba, po prostu zadziała magia futbolu.
Emocje są wielkie, a mimo wszystko ich uzyskanie jest całkiem bezpieczne, na pewno bardziej od tych podczas np. wspinaczki wysokogórskiej. A jeśli porównać akurat te dwie, to ich poziom będzie podobny. Można nawet stwierdzić, że emocje przy oglądaniu piłkarskiego widowiska będą większe. Poważnie? Jak najbardziej poważnie, bo oglądając mecz, możemy zostać czystą emocją i zapomnieć o wszystkim innym, przy wspinaczce warto pamiętać o takiej, chociażby „drobnostce”, jak śmierć, bo ci niepamiętający raczej się do tego sportu nie nadają… Tu możemy zapomnieć (i zapominamy) także o niej.